W Boże Narodzenie Amber Reynolds, trzydziestopięcioletnia prezenterka radiowa, trafia do jednego z londyńskich szpitali. Jest w śpiączce, jednak częściowo zachowuje świadomość – przysłuchuje się rozmowom pracowników szpitala oraz odwiedzających ją gości, w tym męża Paula i siostry Claire, którzy nie wiedzieć czemu przestali darzyć się wzajemną sympatią. Poza potłuczeniami typowymi dla wypadku samochodowego lekarze znajdują na ciele Amber siniaki i urazy wskazujące na doznaną przemoc fizyczną. Kobieta za wszelką cenę próbuje przypomnieć sobie, co się wydarzyło, zanim zapadła w śpiączkę, lecz jej pamięć jest pełna luk, a koszmarne sny mieszające się z mglistą rzeczywistością utrudniają ułożenie kolejnych elementów w logiczną całość. Tym bardziej, kiedy do gry wkracza policja, niezrównoważony były chłopak Edward i ujawnione zostają tajemnicze pamiętniki z przeszłości znalezione na strychu... Co łączy tragiczny wypadek z dzieciństwm Amber? Co jest jawą, a co jedynie jej złudzeniem? I przede wszystkim co robić, kiedy okazuje się, że czasami najtrudniej jest zaufać samemu sobie? (okładka)
Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds... Pierwsza : jej mąż już jej nie kocha. Rzecz druga : jest Boże Narodzenie, a Amber leży w szpitalu, w stanie śpiączki. Zapadła w nią po wypadku samochodowym, którego praktycznie nie pamięta. Jest bezwładna. Ślady na jej ciele wskazują, że ktoś celowo chciał wyrządzić jej krzywdę. Kim jest tajemniczy oprawca?
Rzecz trzecia : tak się składa, że Amber czasami kłamie.
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy leżymy, ale nie dajemy rady się poruszyć. Jesteśmy w śpiączce. Upływające minuty są dla nas katorgą, każda z nich niemiłosiernie się wydłuża. Możemy skupić uwagę na wspomnieniach, lecz trzeba też na nie uważać. Gdzie zaciera się granica między fikcją i prawdą? Jest Boże Narodzenie, a Amber Reynolds spędza je w szpitalu. Doznała wypadku samochodowego, w jego wyniku wpadła w śpiączkę.
(...)Ciało kobiety nie może wykonać najmniejszego ruchu, jednak umysł ciągle działa. Amber dużo wspomina, nakreślając swoją sylwetkę. Pracuje w radiu, ale istnieje groźba, że zostanie zwolniona z absurdalnych przyczyn. Mąż już jej nie kocha. Rodzice nie interesują się nią od dawna. A siostrę, Claire, podejrzewa o najgorsze intencje. Reynolds pragnie poznać szczegóły wypadku, nie umie skojarzyć detali. Bliscy ją odwiedzają, prowadzą dziwne rozmowy, a ona próbuje wyłuszczyć z nich jakikolwiek sens. Czy była w samochodzie sama? Czy ktoś próbować ją zabić? Amber wie trzy rzeczy, a tylko jednej jest najbardziej pewna — czasami kłamie. Prawdopodobnie wiele razy wspominałam, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w kwestii thrillerów. Od ponad roku konsekwentnie nadrabiam zaległości, choć myślę, iż jeszcze długa droga przede mną. Ale czytanie takich książek już teraz jest dla mnie wielką przyjemnością. Dlatego postanowiłam sięgnąć po powieść autorstwa Alice Feeney. Opis wydał mi się dostatecznie ciekawy, aby zdecydować się na poznanie tej pisarki. Moje przeczucia okazały się słuszne. Trafiłam na pozycję frapującą, skończyłam ją bardzo szybko. Zostawiła mnie w stanie pełnym przemyśleń, analizowania fabuły. Wydaje mi się, iż pomysł należy do tych wyjątkowo oryginalnych, Razem z dobrym wykonaniem daje świetny efekt. Nie dajcie się zwieść początkowi, który sprawia wrażenie prostego. Zdarzenia są konkretnie zawoalowane. Komu współczuć? Kto jest ofiarą? Kto sprawcą? Pytania wiecznie się mnożyły i możliwe, że nadal na każde nie znalazłam odpowiedzi. Muszę przyznać, że już od pierwszych stron mogłam wczuć się w historię. Akcja jest wartka, sam początek bombarduje wieloma informacjami nadającymi odpowiedni nastrój. Swoistego niepokoju, jakby powietrze stawało się gęstsze. Zwykły wypadek samochodowy i kobieta, która nie może obudzić się ze śpiączki, lecz dużo rozmyśla. Właśnie ta narracja potrafi zbijać z tropu, co autorce wyszło świetnie. Trudno odróżniać prawdę od fikcji, gdy Amber przyznaje, że umie dobrze kłamać. Miałam się na baczności, wpadłam w lekką paranoję i nawet wyobrażałam sobie, iż wszystko od początku jest zwyczajnym snem. Uprzedzam zainteresowanych — nie. Feeney pisze w sposób zajmujący. Skupianie się na rozwlekłych opisach? Zwyczajnie ich nie ma. Fabuła toczy się szybkim rytmem, nie zostawia miejsca na przesadne epatowanie pięknem słowa. Kilka osób może być tym rozdrażnionych, ale obiecuję, że te wszystkie zwroty akcji wynagradzają braki warsztatowe. Co najważniejsze, zakończenie realnie zaskakuje. Musiałam kilka razy cofać kartki, bo nie byłam pewna, czy rzeczywiście zrozumiałam puentę. Najbardziej bałam się tego finału, wielu pisarzy właśnie złym rozwiązaniem psuło całą książkę. Feeney podołała zadaniu, spadła na przysłowiowe cztery łapy. Bohaterów trudno sklasyfikować. Podział na tych dobrych i złych jest zupełnie bezcelowy. W trakcie czytania z łatwością zauważymy, iż postaci ewoluują, nasze sympatie zdecydowanie również będą się zmieniać. Bez zdradzenia szczegółów, mogę stwierdzić, że Amber została stworzona z dużą dbałością. To niejednoznaczna kobieta, ma wiele twarzy. Która z nich jest tą prawdziwą? Za spory plus uznaję formę prowadzenia fabuły, w trzech czasach. Współcześnie, z momentów tuż przed wypadkiem i z dalszej przeszłości, poznajemy ją za pomocą pamiętnika. Równocześnie doczepię się troszkę do stylu dziennika, był trochę zbyt poważny oraz sztuczny, jak na pisany przez dziesięciolatkę. To drobna rysa, pomysł trafiony, zaręczam. „Czasami kłamię” to powieść naprawdę dobrze skonstruowana. Trzyma w napięciu do samego końca, ciągle wodzi za nos — po prostu ciężko cokolwiek zgadnąć. Labirynt pełen zaskoczeń, z pewnością spodoba się miłośnikom thrillerów, nawet tym wybrednym. Warto dać Alice Feeney kredyt zaufania. Publikacja trzymająca poziom na rynku wydawniczym. Polecam i jestem ciekawa opinii innych czytelników.
Czego można spodziewać się po książce, której opis składa się z jednego zdania i trzech podpunktów? „Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć: Jestem w śpiączce. Mój mąż już mnie nie kocha. Czasami kłamię.” „Czasami kłamię” udowodniło, że niekiedy słowa i reklamy są zbędne, a książka może obronić się sama swą treścią. Amber Reynolds – ta 35-letnia kobieta leży w szpitalu,
(...)w śpiączce. Nie pamięta zupełnie niczego, nie wie co się wydarzyło i dlaczego jest w takim stanie. Amber mimo śpiączki jest jednak wszystkiego świadoma – prawie wszystko, chociaż z małymi trudnościami, czuje i słyszy, niestety nie potrafi zmusić ciała do najmniejszego ruchu. Co się tak naprawdę wydarzyło? Jakie tajemnice skrywa Amber? Co jest prawdą, a co kłamstwem? Historię bohaterki poznajemy z trzech perspektyw czasowych. „Teraz” gdy Amber leży w śpiączce. „Wtedy” czyli wydarzenia sprzed tygodnia nim trafiła do szpitala. „Przedtem” – okres jej dzieciństwa. Chociaż z początku wszystko wydaje się mało znaczącymi urywkami z jej życia, w rzeczywistości, jak zapewne się już domyślacie, odgrywa znaczącą rolę w tej historii. Każda z tych perspektyw jest na swój sposób intrygująca i każda buduje napięcie sprawiając, że czytelnik ma coraz więcej pytań i zagwozdek, a gdy na koniec wszystko łączy się w spójną całość – eksploduje – to określenie najlepiej tu pasuje. Podobała mi się, choć też bardzo przerażała, wizja śpiączki, którą przedstawiła nam autorka, mimo że spotkałam się z czymś podobnym w filmach, tak w książkach jeszcze nie, a jak wiadomo słowo pisane bardziej wpływa na wyobraźnię. Nigdy nie chciałabym znaleźć się w takim położeniu jak główna bohaterka. Tak jak wspomniałam na początku – sięgając po tę książkę nie wiemy o niej praktycznie nic i w moim przekonaniu (gdy znam już jej treść) właśnie to jest w niej najlepsze. Zupełnie nie wiemy czego można się po niej spodziewać, a w połączeniu tego z faktem, że Alice Feeney stworzyła fenomenalną historię, ubrała ją w ciągłe elementy zaskoczenia i powolne odkrywanie całej prawdy, efekt końcowy przerósł moje oczekiwania. „Czasami kłamię” od samego początku aż do ostatniej strony trzymało mnie w napięciu i to po to, by zostawić ostatecznie w osłupieniu i konsternacji. Dodatkowo autorka zafundowała nam dwie bardzo ciekawe postacie – siostry – skomplikowany, ale świetny ich psychologiczny portret. Dawno nie czytałam, aż tak dobrego thrillera. Dawno żaden z autorów nie wodził mnie tak za nos i nie trzymał w napięciu przez ponad 300 stron. Dawno po przeczytaniu książki już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co kłamstwem. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku, a po kolejne pozycje wychodzące spod pióra autorki mam zamiar sięgać w ciemno.
Nie do końca oryginalna i nie do końca zrozumiała książka, w której trochę brak atmosfery i realistyczności.
Zawiodłam się. Książka przypomina mi w pewien sposób film "Przebudzenie" z tym, że owy film był dużo lepszy. Pogmatwane wątki, finał faktycznie zaskakujący ale nie w pozytywny sposób lecz w rozczarowujący. Ostateczne zakończenie mogę ująć w stwierdzeniu "ale o co chodzi?". Zupełnie jakby autorka chciała tak bardzo super to zrobić, że aż przedobrzyła i efekt jest odwrotny... Podsumowując - zwyklak
Książka Alice Feeney "Czasami kłamię" świetnie trafia w mój gust. Znalazłam w niej element zaskoczenia, fabuła wciągnęła mnie bardzo, a postacie były bardzo przemyślanie skonstruowane- nie do końca oczywiste. Książka opowiada historię Amber, którą poznajemy kiedy ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę. Opowieść napisana jest z perspektywy pragnącej się obudzić chorej, ale przeplatana wątkami sprzed wypadku i wpisami z pamiętnika małej dziewczynki.
(...)Główna bohaterka stara się odzyskać przytomność, ale też przypomnieć sobie co tak właściwie się stało. Jak się okazuje jej dzieciństwo i młodość bardzo są z tym związane. Zaintrygowałam Was? W takim razie nie zwlekajcie i sięgnijcie po tę pozycję
Czy zdarza Wam się czasami kłamać ? 😉 Po ,,Czasami Kłamię ” sięgnęłam już jakiś czas temu 🙂 . Jest debiutancką powieścią brytyjskiej dziennikarki Alice Feeney. I muszę przyznać, że to bardzo udany debiut.Są trzy rzeczy, które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza : Amber jest w śpiączce, w którą zapadła po wypadku samochodowym. Druga : Jej mąż już jej nie kocha. Trzecia : Amber czasami kłamie.
(...) . . ,,Kłamstwa dostatecznie często powtarzane zaczynają brzmieć jak prawda ” Autorka stworzyła niesamowity klimat powieści, który sprawia, że czyta się ją bardzo szybko, fabuła wciąga z każda stroną i z pewnością nie można jej zarzucić przewidywalności. Czasy akcji powieści przeplatają się , gdyż rozgrywają się na trzech płaszczyznach czasowych : ,,Teraz” , „Wtedy ” i „Przedtem ”. "Czasami kłamię" nieustannie miesza czytelnikom w głowach, ekscytuje świetną intrygą i nie pozwala łatwo wypuścić książki z dłoni. Kłamstwa Amber nie są oczywiste, więc w trakcie lektury często zastanawiałam się, co z jej opowieści jest prawdą, a co nie 😉 Więc jeśli nie czytaliście tej pozycji koniecznie sięgnijcie po "Czasami kłamię". Tylko pamiętajcie o jednym - nie dajcie się okłamać !Polecam ;) [link]
Opis to jedno zdania, które niewiele mówi. Koniecznie trzeba ją przeczytać, żeby przekonać się co w sobie kryje. Świetna, polecam!
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Jest Boże Narodzenie, a Amber Reynolds spędza je w szpitalu. Doznała wypadku samochodowego, w jego wyniku wpadła w śpiączkę. (...) Ciało kobiety nie może wykonać najmniejszego ruchu, jednak umysł ciągle działa. Amber dużo wspomina, nakreślając swoją sylwetkę. Pracuje w radiu, ale istnieje groźba, że zostanie zwolniona z absurdalnych przyczyn. Mąż już jej nie kocha. Rodzice nie interesują się nią od dawna. A siostrę, Claire, podejrzewa o najgorsze intencje. Reynolds pragnie poznać szczegóły wypadku, nie umie skojarzyć detali. Bliscy ją odwiedzają, prowadzą dziwne rozmowy, a ona próbuje wyłuszczyć z nich jakikolwiek sens. Czy była w samochodzie sama? Czy ktoś próbować ją zabić? Amber wie trzy rzeczy, a tylko jednej jest najbardziej pewna — czasami kłamie.
Prawdopodobnie wiele razy wspominałam, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w kwestii thrillerów. Od ponad roku konsekwentnie nadrabiam zaległości, choć myślę, iż jeszcze długa droga przede mną. Ale czytanie takich książek już teraz jest dla mnie wielką przyjemnością. Dlatego postanowiłam sięgnąć po powieść autorstwa Alice Feeney. Opis wydał mi się dostatecznie ciekawy, aby zdecydować się na poznanie tej pisarki. Moje przeczucia okazały się słuszne. Trafiłam na pozycję frapującą, skończyłam ją bardzo szybko. Zostawiła mnie w stanie pełnym przemyśleń, analizowania fabuły. Wydaje mi się, iż pomysł należy do tych wyjątkowo oryginalnych, Razem z dobrym wykonaniem daje świetny efekt. Nie dajcie się zwieść początkowi, który sprawia wrażenie prostego. Zdarzenia są konkretnie zawoalowane. Komu współczuć? Kto jest ofiarą? Kto sprawcą? Pytania wiecznie się mnożyły i możliwe, że nadal na każde nie znalazłam odpowiedzi.
Muszę przyznać, że już od pierwszych stron mogłam wczuć się w historię. Akcja jest wartka, sam początek bombarduje wieloma informacjami nadającymi odpowiedni nastrój. Swoistego niepokoju, jakby powietrze stawało się gęstsze. Zwykły wypadek samochodowy i kobieta, która nie może obudzić się ze śpiączki, lecz dużo rozmyśla. Właśnie ta narracja potrafi zbijać z tropu, co autorce wyszło świetnie. Trudno odróżniać prawdę od fikcji, gdy Amber przyznaje, że umie dobrze kłamać. Miałam się na baczności, wpadłam w lekką paranoję i nawet wyobrażałam sobie, iż wszystko od początku jest zwyczajnym snem. Uprzedzam zainteresowanych — nie.
Feeney pisze w sposób zajmujący. Skupianie się na rozwlekłych opisach? Zwyczajnie ich nie ma. Fabuła toczy się szybkim rytmem, nie zostawia miejsca na przesadne epatowanie pięknem słowa. Kilka osób może być tym rozdrażnionych, ale obiecuję, że te wszystkie zwroty akcji wynagradzają braki warsztatowe. Co najważniejsze, zakończenie realnie zaskakuje. Musiałam kilka razy cofać kartki, bo nie byłam pewna, czy rzeczywiście zrozumiałam puentę. Najbardziej bałam się tego finału, wielu pisarzy właśnie złym rozwiązaniem psuło całą książkę. Feeney podołała zadaniu, spadła na przysłowiowe cztery łapy.
Bohaterów trudno sklasyfikować. Podział na tych dobrych i złych jest zupełnie bezcelowy. W trakcie czytania z łatwością zauważymy, iż postaci ewoluują, nasze sympatie zdecydowanie również będą się zmieniać. Bez zdradzenia szczegółów, mogę stwierdzić, że Amber została stworzona z dużą dbałością. To niejednoznaczna kobieta, ma wiele twarzy. Która z nich jest tą prawdziwą? Za spory plus uznaję formę prowadzenia fabuły, w trzech czasach. Współcześnie, z momentów tuż przed wypadkiem i z dalszej przeszłości, poznajemy ją za pomocą pamiętnika. Równocześnie doczepię się troszkę do stylu dziennika, był trochę zbyt poważny oraz sztuczny, jak na pisany przez dziesięciolatkę. To drobna rysa, pomysł trafiony, zaręczam.
„Czasami kłamię” to powieść naprawdę dobrze skonstruowana. Trzyma w napięciu do samego końca, ciągle wodzi za nos — po prostu ciężko cokolwiek zgadnąć. Labirynt pełen zaskoczeń, z pewnością spodoba się miłośnikom thrillerów, nawet tym wybrednym. Warto dać Alice Feeney kredyt zaufania. Publikacja trzymająca poziom na rynku wydawniczym. Polecam i jestem ciekawa opinii innych czytelników.
„Nazywam się Amber Reynolds.
Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć: Jestem w śpiączce.
Mój mąż już mnie nie kocha.
Czasami kłamię.” „Czasami kłamię” udowodniło, że niekiedy słowa i reklamy są zbędne, a książka może obronić się sama swą treścią.
Amber Reynolds – ta 35-letnia kobieta leży w szpitalu, (...) w śpiączce. Nie pamięta zupełnie niczego, nie wie co się wydarzyło i dlaczego jest w takim stanie.
Amber mimo śpiączki jest jednak wszystkiego świadoma – prawie wszystko, chociaż z małymi trudnościami, czuje i słyszy, niestety nie potrafi zmusić ciała do najmniejszego ruchu.
Co się tak naprawdę wydarzyło? Jakie tajemnice skrywa Amber? Co jest prawdą, a co kłamstwem?
Historię bohaterki poznajemy z trzech perspektyw czasowych. „Teraz” gdy Amber leży w śpiączce. „Wtedy” czyli wydarzenia sprzed tygodnia nim trafiła do szpitala. „Przedtem” – okres jej dzieciństwa. Chociaż z początku wszystko wydaje się mało znaczącymi urywkami z jej życia, w rzeczywistości, jak zapewne się już domyślacie, odgrywa znaczącą rolę w tej historii.
Każda z tych perspektyw jest na swój sposób intrygująca i każda buduje napięcie sprawiając, że czytelnik ma coraz więcej pytań i zagwozdek, a gdy na koniec wszystko łączy się w spójną całość – eksploduje – to określenie najlepiej tu pasuje.
Podobała mi się, choć też bardzo przerażała, wizja śpiączki, którą przedstawiła nam autorka, mimo że spotkałam się z czymś podobnym w filmach, tak w książkach jeszcze nie, a jak wiadomo słowo pisane bardziej wpływa na wyobraźnię. Nigdy nie chciałabym znaleźć się w takim położeniu jak główna bohaterka.
Tak jak wspomniałam na początku – sięgając po tę książkę nie wiemy o niej praktycznie nic i w moim przekonaniu (gdy znam już jej treść) właśnie to jest w niej najlepsze. Zupełnie nie wiemy czego można się po niej spodziewać, a w połączeniu tego z faktem, że Alice Feeney stworzyła fenomenalną historię, ubrała ją w ciągłe elementy zaskoczenia i powolne odkrywanie całej prawdy, efekt końcowy przerósł moje oczekiwania.
„Czasami kłamię” od samego początku aż do ostatniej strony trzymało mnie w napięciu i to po to, by zostawić ostatecznie w osłupieniu i konsternacji.
Dodatkowo autorka zafundowała nam dwie bardzo ciekawe postacie – siostry – skomplikowany, ale świetny ich psychologiczny portret.
Dawno nie czytałam, aż tak dobrego thrillera.
Dawno żaden z autorów nie wodził mnie tak za nos i nie trzymał w napięciu przez ponad 300 stron.
Dawno po przeczytaniu książki już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co kłamstwem.
Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku, a po kolejne pozycje wychodzące spod pióra autorki mam zamiar sięgać w ciemno.
Pogmatwane wątki, finał faktycznie zaskakujący ale nie w pozytywny sposób lecz w rozczarowujący. Ostateczne zakończenie mogę ująć w stwierdzeniu "ale o co chodzi?". Zupełnie jakby autorka chciała tak bardzo super to zrobić, że aż przedobrzyła i efekt jest odwrotny...
Podsumowując - zwyklak
Książka opowiada historię Amber, którą poznajemy kiedy ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę. Opowieść napisana jest z perspektywy pragnącej się obudzić chorej, ale przeplatana wątkami sprzed wypadku i wpisami z pamiętnika małej dziewczynki. (...) Główna bohaterka stara się odzyskać przytomność, ale też przypomnieć sobie co tak właściwie się stało. Jak się okazuje jej dzieciństwo i młodość bardzo są z tym związane.
Zaintrygowałam Was? W takim razie nie zwlekajcie i sięgnijcie po tę pozycję
Pierwsza : Amber jest w śpiączce, w którą zapadła po wypadku samochodowym.
Druga : Jej mąż już jej nie kocha.
Trzecia : Amber czasami kłamie. (...)
.
.
,,Kłamstwa dostatecznie często powtarzane zaczynają brzmieć jak prawda ” Autorka stworzyła niesamowity klimat powieści, który sprawia, że czyta się ją bardzo szybko, fabuła wciąga z każda stroną i z pewnością nie można jej zarzucić przewidywalności. Czasy akcji powieści przeplatają się , gdyż rozgrywają się na trzech płaszczyznach czasowych : ,,Teraz” , „Wtedy ” i „Przedtem ”.
"Czasami kłamię" nieustannie miesza czytelnikom w głowach, ekscytuje świetną intrygą i nie pozwala łatwo wypuścić książki z dłoni. Kłamstwa Amber nie są oczywiste, więc w trakcie lektury często zastanawiałam się, co z jej opowieści jest prawdą, a co nie 😉 Więc jeśli nie czytaliście tej pozycji koniecznie sięgnijcie po "Czasami kłamię". Tylko pamiętajcie o jednym - nie dajcie się okłamać !Polecam ;) [link]